Wiec technicznie sa to podatki od wczesniej zebranych podatkow rozdanych emerytom?

Jakubiak ładnie to podsumował.

No na logikę, z punktu widzenia skarbu panstwa jeśli ktoś otrzymuje wynagrodzenie ze środków publicznych (urzędnicy, emeryci, policjanci, wojsko itp) to jego wynagrodzenie nie jest opodatkowane (podatek dochodowy, ZUS, NFZ) bo oddaje pieniądze tam, skąd przyszło xD

This post was edited by Elfisher on Dec 13 2018 06:08am

Jakby przyjąć twoj punkt widzenia, to w tej logice można pójść dalej.
Skąd biorą się pieniądze, kto je drukuje?
Państwo.
Wiec nikt nie płaci zadnych podatków, pieniądze wydrukowane przez państwo po prostu wracają tam skąd przyszły.

Twierdzenie, że pensja policjanta/urzędnika itp jest nieopodatkowana to oczywiście durnota.
Co by było, gdybyś wypłacał urzędnikowi pensje netto?
Już tłumacze. załóżmy dla uproszczenia, że masz 5mln pracowników „państwowych” i 5mln pracowników „prywatnych”.
Z czego do ZUS, NFZ i US trafiają tylko pieniądze od połowy pracowników, a korzystać chcą wszyscy.
I masz gigantyczną dziurę.
Ktoś musi dopłacać tą różnice do tych instytucji. Czyli przejście pracownika ze sfery prywatnej do publicznej by oznaczało, że państwo musi dopłacać w jego imieniu do ZUS/NFZ/us.
Czyli wcale się nic nie upraszcza system.

nie zarabiasz banknotów, tylko pieniądze ignorancie. banknot nie ma żadnej wartości fizycznie, jest tylko środkiem wymiany. nawet idąc twoją pokurwioną logiką, podatek to różnica w ilości "pieniędzy" brutto a wynagrodzeniem.



Każdy pracownik ma wypłacaną pensję netto.



i dokładnie tak jest, ludzie otrzymujący wynagrodzenia z pieniędzy publicznych są na utrzymaniu podatników.



no zwiększanie ilości urzędników nigdy nie sprzyjało upraszczaniu systemu.

Tutaj pokazałeś typowy sposób myślenia korwino-gimbów.
Taki np nauczyciel, który dostarcza firmom wykształconych pracowników, jest przez ciebie uznawany jako będący na utrzymaniu sektora prywatnego.
Tak samo lekarz, który leczy podatników jak zachorują.
Tak samo motorniczy tramwaju, albo policjant.
Itp itd.
To Dzięki pracy ludzi z sektora publicznego, sektor prywatny może działać.
Sektor prywatny i publiczny żyją w symbiozie.

No bo tak jest. Polska nie eksportuje surowców naturalnych żeby państwo zarabiało i miało jakieś „swoje” pieniądze. Wszystkie pieniądze w budżecie pochodzą od podatników. Ja nie napisałem ze to źle że policjant czy lekarz jest utrzymywany z pieniędzy publicznych, durniu.



Zgadzam się, lekarze leczą przedsiębiorców, nauczyciele uczą ich dzieci a kierowcy autobusów wożą ich żony na zakupy. To, co nie przynosi nikomu żadnej korzyści to 3/4 z 700 tysięcy urzędników.

Podatnikiem jesteś jak wykonujesz prace, zarabiasz pieniądze.
Nie możesz kogoś określać jako podatnika lub nie w zależności od tego skąd biorą się pieniądze na jego wypłatę.
Ciebie jako pracownika nie musi nawet obchodzić skąd twoj szef ma pieniądze na twoja pensje.
Jakby przyjąć twoj punkt widzenia, to na przykład sprzedawca kebabów nie byłby podatnikiem, jakby sprzedawał kebaby urzędnikom pod urzędem. Bo pieniądze które dostaje od urzędników pochodzą ze środków publicznych.

Mówienie że ktokolwiek jest na utrzymaniu sektora prywatnego to jest tak jakbyś mówił, że cały naród jest na utrzymaniu rolników bo rolnicy dostarczają jedzenie.
Jakieś tak ziarenko prawdy w tym jest, ale bardzo niewielkie i naciągane.
Tak naprawdę cały system działa ze sobą w symbiozie.

Swoją droga śmieszy mnie wymirnienie przez ciebie przedsiębiorców. Ja przedsieviorcow mogę podzielić na dwie kategorie: ci duzi, których jest bardzo niewielu, i ci mali, co np. handlują rzodkiewką na targu.
Chocbys miał 10mln ludzi handlujących rzodkiewka, choćby handlowali po 12 godzin dziennie, to i tak zachodu nie dogonimy w bogactwie.
Gospodarka tak nie działa.
Lepiej by było aby taki rzodkiewkowy przedsiębiorca zatrudnił się w jakiejś większej firmie i pomógł robić coś bardziej zaawansowanego niż robią jednoosobowe firmy.

Ale ty jesteś ograniczony :DDDD
wynagrodzenie ludzi utrzymywanych przed podatników nie jest opodatkowane z punktu widzenia skarbu państwa. to zupełnie tak jak rodzice dają dzieciom pieniądze żeby kupili im prezent urodzinowy



fakt, mnie nie interesuje skąd pracodawca ma pieniądze na moją pensję, bo to on płaci podatki od mojego wynagrodzenia.
porównaniem z kebabem dałeś popis idiotyzmu. wynagrodzenie po przelaniu na konto jest już własnością pracownika (nie ma znaczenia czy to lekarz czy sprzedawca kebaba) i to, czy płaci podatki zależy już od niego. jak kupuje jedzenie, alkohol czy benzynę to oczywiście płaci podatek, ale równie dobrze może nie wydawać tych pieniędzy w ogóle i tracić jedynie na inflacji.



tak, bo rolnik oddaje swoje plony za darmo



nie wiem jaki to ma związek z opodatkowaniem wynagrodzenia. kończą ci się argumenty i wypisujesz jakieś losowe refleksje?

sa tu jacys socjalisci? xD