tak się składa że od gówniaka kręciłem się koło żużla, z pawlickimi robiliśmy dymy na naszym wypizdziewie. pozniej przyszlo do chodzenia/jezdzenia na mecze ale wynik tam odgrywal zerowe znaczenie, po prostu z ziomeczkami wszedzie byl rozpierdol i zabawa na całego. paru kotów wyłapała ekipa huliganki (byliśmy wtedy szczawikami 14-18 lat), reszta motała pirotechnike, oprawy, ogólnie każdy miał jakieś zajęcie
skonczylo sie jak pod impreza policjant przyjął kolano na pizde, wypluł przednie zęby, a potem dostał jeszcze parę kopów na ziemi i były z tego powodu spore nieprzyjemności. zbieglo to sie w czasie z moim wyjazdem na studia, byłem kurwa ciągany po przesłuchaniach ale jakoś rozeszło się po kościach
po 5 latach jak wróciłem to typy już rodziny/prace i w sumie nie mają czasu/ochoty się w to bawić. niektórzy nadal wyznają miłość do klubu i są na każdym meczu, ale ogólnie ekipa się wysypała
This post was edited by nestlecornflakes on Nov 7 2018 03:15am