Panowie, jest ktoś kto zajmuje się mechaniką hobbistycznie?
Mam problem z motocyklem od jakichś dwóch miesięcy. Nie jest to coś wielkiego, ale skutecznie mnie denerwuje codziennie rano. Ogólnie opisać to można jako problem z pierwszym odpaleniem po nocy, gdzie rozrusznik kręci, ale nie dochodzi do zapłonu. Druga próba kończy się zazwyczaj podobnie, ale z lekkim burknięciem silnika, a trzecia próba odpala go już normalnie. Dzieje się tak nie ważne czy było w nocy -5 czy +10°C. Po takim odpaleniu jak od razu go zgaszę i spróbuję odpalić ponownie to pali na dotyk bezbłędnie przez cały dzień, nawet po kilku godzinach.
Rozkręciłem go chyba całego i złożyłem ponownie w poszukiwaniu usterek. Wymieniłem kostki łączące aku z alternatorem, zaizolowałem wiązkę elektryczną w każdym miejscu, gdzie wydawało mi się, że jest lekko uszkodzona, wymieniłem akumulator na nówkę sztukę żelowy, założyłem nowe świece irydowe, wymieniłem filtr paliwa... Dalej to samo. Napięcie na akumulatorze bez zapłonu to ~12,8V, a po zapłonie 13,8V-14,4V, więc ładowanie jest. Chuj mnie już strzela.