Pani premier Indii składa wizytę w Rosji. Putin postanowił najpierw pokazać
jej Moskwę, więc zabrał ją do limuzyny i ją obwozi. Przypomniał sobie ze
swojej wizyty w indiach brud jaki tam panował i zaczyna się podśmiewać z
warunków sanitarnych tam:
- Aa jak byłem u was to zauważyłem, że wszędzie pełno odchodów po ulicach
macie...
Zawstydziła się niezmiernie pani premier, ale zniewagę przełknęła, jadą
dalej, a tu na Placu Czerwonym jakiś koleś kuca na środku i załatwia dużą
potrzebę. Pani premier z triumfem w oczach pokazuje to Putinowi, ten zeźlił
się strasznie i mówi do swojego Kafara:
- Wania idź zastrzel tego matoła, obciach robi...
Wania podchodzi, zamienia kilka słów, chowa pistolet i wraca do limuzyny.
- Nie mogłem go zastrzelić to ambasador Indii.